niedziela, 30 czerwca 2013

One.

Otworzyłam jedno oko , drugie jeszcze miałam przymrużone. Z mojego okna padały ciepłe promienie słoneczne , wprost na moją twarz. Powiedziałam do siebie
-Tak , Viv dzisiaj jest twój dzień , twoje urodziny , nikt ani nic nie zepsuje ci humoru.
Wstałam z łóżka kierując się do moich drzwi. Kiedy wyszłam na przedpokój , usłyszałam moich rodziców siedzących na dole w salonie.
-Vivienne ! -krzyknęła mama ,tak mówiłam nic ani nikt nie zepsuje mi humoru nawet moje obrzydliwe , pełne imię. Zeszłam za dół i stanęłam obok stołu przy którym siedzieli moi rodzice .-Masz jakieś plany na dzisiejszy dzień ? - zapytała mama.
-Tak idę z Leaom i Neveh coś zjeść a później może na lody ? - odparłam do mamy.
-Świetny pomysł , idź się ubierz a ja zrobię ci urodzinowe śniadanie.
-Wszystkiego najlepszego córciu - wtrącił się tata i uśmiechnął się lekko do mnie.
-Tak , córeczko wszystkiego najlepszego - złożyła mi życzenia mama.
Uśmiechnęłam się do nich , odwróciłam się na pięcie i wdrapałam się po naszych dziwnie wysokich schodach. Nasze mieszkanie nie było zbyt duże , nie byliśmy oni bogaci ani też biedni , moi rodzice zawsze pokazywali mi się warze jest to co mam w środku a nie jakie rzeczy materialne posiadam. Weszłam z powrotem do mojego pokoju który był pomalowany na fioletowo i na podłodze leżał wielki zielony dywan. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam ubrania. Dzisiaj postawiłam na luz , ubrałam się inaczej niż zwykle . Ubrałam szorty , czarną boserke i czarne vansy. Poszłam do łazienki rozczesałam moje długie włosy i zrobiłam lekki makijaż. Zbiegłam na dół na stole już czekały na mnie kanapki z pomidorem które uwielbiałam. Zjadłam je , czytając życzenia urodzinowe na moim I,Phonie , które dostałam na facebook'u , twitterze i w SES'ach.
Nagle po całym domu rozległ się dzwonek do drzwi , podbiegłam do nich i otworzyłam.
-Lea ! Neveh !
-Viv ! - krzyknęły razem i przytuliły mnie .
Wręczyły mi prezenty . Lea dała mi pierścionek a Neveh kolczyki do kompletu.
-Wychodzimy mamo ! - krzyknęłam.
-Bawcie się dobrze i uważajcie - rozległ się głos mamy.
Wyszłyśmy z domu kierując się do pizzerni , gdzie zawsze chodziłyśmy . Cały czas rozmawiałyśmy o "babskich" rzeczach , o szkole , o wszystkim. Po zjedzeniu pizzy , byłyśmy już bardzo najedzone ale stwierdziłyśmy że pójdziemy na lody do lodziarni niedaleko plaży , kupiłyśmy lody śmietankowe i udałyśmy się na plaże. Usiadłyśmy na piasku , zanurzając nasze buty w nim i patrzyłyśmy na drugi brzeg rzeki.
-Wiecie co tam jest ? - powiedziała Lea ale jej głos tłumił wodo spad który był po lewej stronie i wiatr który uderzał o drzewa.
-Jasne że wiem , to Menace - krzyknęłam żeby mnie usłyszały.
-Byłaś tam kiedyś ? - powiedziała Neveh
-Nie - powiedziałam szybko i spuściłam głowę.
-Chodźmy tam ! Proszę ! - wstała i krzyknęła Lea.
Ona zawsze była taka szloną , energiczną blondynką o krótkich włosach.
-Nic z tego - powiedziałam
-Dawaj Viv nawet nigdy tam nie byłaś , a to nie ty zawsze powtarzałaś "nie oceniaj książki po okładce" ? - namawiała mnie teraz Neveh.
-No dobra , ale zobaczycie nie wyjdzie z tego nic dobrego - zgodziłam się.
Wstałam z piasku z pomocą Lei która wstała już wcześniej. Poszłyśmy przed siebie kierując się w stronę wielkiego mostu . Przeszłyśmy przez niego i gdy miałyśmy już skręcać w prawo i schodzić po małych schodkach , zatrzymałam się. W oddali widziałam dwóch mężczyzn i małą dziewczynkę bawiącą się na trawniku.
-Na pewno chcecie tam iść ? - zapytałam .
-Tak ! - krzyknęły razem .
Zeszłyśmy po schodkach i szłyśmy długim chodnikiem zrobionym z kostki. Minełyśmy spalone drzewo , a potem dwójkę dzieci , miomo że mieli po 5-10 lat byli bardzo przerażający i bałam się ich. Szłyśmy teraz wonską ścieżką , tak wonską że musiałyśmy iść jedna za drugą . Nagle usłyszałam krzyki jakiś dwóch kobiet .
-Słyszałyście to ? - powiedziałam przerażona.
-Idź Viv - krzynęła Lea.
Szłyśmy tak jeszcze przez 3 minuty aż w końcu trafiłyśmy na plaże i stanęłyśmy na brzegu .
-Widzisz Viv , byłyśmy tam - wskazała palcem na drugą stronę - jesteśmy teraz tu i nic nam nie jest .
-No tak .
Nagle za nami rozległy się głosy czterech mężczyzn *co tu robą te lale ?* , *po co tu przyszły ?*
Chłopak o brązowych oczach podszedł do mnie i popatrzył mi w oczy , byłam zparalirzowana.
-Cześć -wyszeptał mi do ucha a ja nie mogłam się ruszyć .
-Nie pierdol się z nią Justin , ona nie jest dla ciebie - krzyknął chłopak za mną. A więc ma na imię Justin ładnie , nie wiem co ale było w nim coś co mnie do niego przyciągało , może to ta tajemniczość.
________________________________________________________________________________
Hej , wstawiłam szybciej rozdział , bo mam dobry humor . Mam nadzieje że wam się spodoba , będzie mi miło jak skomentujecie <3
Kocham was.

sobota, 29 czerwca 2013

Prolog.

Miasto. Zwykłe miasto , niczym nie różniące się od innych . Tak mogło by się wydawać. Gdy byłam mała moja mama zawsze mi powtarzała żeby nie przechodzić na drugą stronę rzeki. Ale dlaczego ? Ludzie mówili że tam jest całkiem inaczej niż tu w centrum Forestwood. Mówili że tam żyją ludzie niebezpieczni. Właśnie mówili , ale nigdy nie doświadczyli. Nikt z nich tam nie był , bo wszyscy się bali ,ale wszyscy wiedzieli co tam jest. Nie oceniaj książki po okładce. Nazywali to miejsce "Nie bezpiecznym" ale nazywa się MENACE.
 
_________________________________________________________________________
Hej , a więc mamy prolog . Na razie nie ciekawie ale następne rozdziały będą ciekawsze
Obiecuje. Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach piszcie w komentarzu swoje nazwy z twittera. Mile widziane komentarze :)
 
Ps : Następny rozdział w Poniedziałek / Wtorek
Kocham was <3